czwartek, 29 września 2016

Co kupić na promocji w Rossmannie -49% ? - kosmetyki do ust, które polecam (Bourjois, L'Oreal, Astor, Lovely)

Witajcie,
Niby ładna pogoda, ciepło, a jednak już nadeszła jesień. Ja poznaję ją po tym, że właśnie leczę się z przeziębienia, czuję się źle i ciężko mi znaleźć jakąkolwiek motywację do  działania. Ogólnie jak co roku...
A tymczasem nadchodzą promocje -49% w Rossmannie, czyli mała rzecz, która cieszy w tej niesprzyjającej aurze. To idealna okazja, by uzupełnić kosmetyczne zapasy lub spróbować nowości w dużo lepszej cenie. Akcja zaczyna się 30.09 od produktów do ust i paznokci.
Dzisiaj przedstawię wam moje propozycje kosmetyków do ust z Rossmanna, które z czystym sumieniem mogę polecić, gdyż używam ich już wystarczająco długo, by wiedzieć że to naprawdę dobre produkty. Będzie, i konturówka, i coś matowego, i coś lśniącego, coś dziennego i bardziej odważnego, czyli każda z was znajdzie tu coś dla siebie.
szminka, pomadka, konturówka

A więc zaczynamy...
Konturówka Perfect line Lovely w kolorze 1
Myślę, że znają ją wszyscy, gdyż jest niezwykle popularna. Mamy tu do czynienia w  bardzo niską ceną i rewelacyjną jakością. Kredka jest bardzo kremowa, a jednocześnie trwała i komfortowo nosi się na ustach. Kolor 1 to taki zgaszony róż, który będzie pasował większości z was. Ja lubię jej używać do szminki Creme Cup z MAC. Cena bez promocji to 6,59zł

Rouge Edition Velvet Bourjois kolory 01 i 10
Kolejny hit blogosfery. Matowe pomadki w płynie podbiły serca prawie wszystkich jakieś 2 lata temu i od tej pory ciągle są lubiane i popularne i co jakiś czas pojawiają się nowe kolory. Ja mam 2 odcienie: 01 i 10. Obydwa bardzo lubię ale różnią się nieco od siebie właściwościami. Czerwień 01 Personne ne rouge! to piękna bardzo klasyczna czerwień, jednak sprawia, że zęby stają się optycznie nieco żółte. Nakłada się równo, ale jest mniej trwała od 10. Natomiast 10 Don't pink of it! to bardzo naturalny zgaszony odcień, który wcale nie jest aż taki jasny. kolorystycznie przypomina opisaną wyżej konturówkę z Lovely, różni je tylko ton odcienia. Szminka jest bardzo trwała na weselu przy jedzeniu i piciu przez całą noc, poprawiałam ją tylko 2 razy i dalej była na ustach. Kosystencja szminki przypomina mus, któy po chwili na ustach zastyga, gąbeczkowy aplikator jest naprawdę wygodny w użyciu. Jedyną wadą tych pomadek jest nieprzyjemny zapach ( który po aplikacji nie jest wyczuwalny) oraz lekkie wysuszanie ust przy dłuższym użytkowaniu. Niemniej jednak na większe wyjścia  gdzie zależy nam na trwałości, absolutnie polecam. Cena bez promocji 55,99zł
szminka. pomadka, konturówka,


Eliksir do ust Color Riche Extraordinaire L'Oreal kolory 301 i 304
Te eliksiry do ust w bardzo eleganckich, złotych opakowaniach nie są tak popularne, jak kosmetyki, które opisałam wyżej, a myślę, że naprawdę zasługują na uwagę. Dają niezwykły blask oraz bardzo intensywny, nasycony kolor oraz pięknie nawilżają usta. Eliksiry pachną brzoskwiniami, a aplikator jest bardzo precyzyjny. W mojej kolekcji znajdują się 2 kolory: 301 i 304- dwie czerwienie. 301 Rouge Soprano jest idealnym odcieniem na lato, niezbyt ciemny nieco mniej kryjący od 304 , bardziej ciepły i  absolutnie niezwykły. Lubię go łączyć z konturówką z Avon w  kolorze true red, gdyż eliksiry mogą się lekko "rozpływać". Natomiast 304 Ruby Opera to prawdziwie rubinowy odcień, ciemniejszy, chłodniejszy, niż poprzednik, z domieszką maliny i jeszcze lepiej kryjący. Ten odcień zdecydowanie lepiej nadaje się na sezon jesień - zima. gdyż jest bardziej stonowany i mniej jaskrawy, bardzo elegancki. Do niego z kolei świetnie pasuje konturówka Essence 08 Red Blush.
Dla niektórych wadą eliksirów może być trwałość, która oszałamiająca nie jest, ale lepsza niż standardowych błyszczyków. Takie nawilżające, "błyszczykowate" produkty zazwyczaj są mniej wytrzymaałe na ustach od matów. I jeszcze jedno : w ogóle się nie kleją... Cena bez promocji 56,59zł.

Last but not least...
Szminka w kredce Soft Sensation Astor kolor 009
Bardzo przyjemna szminka w kredce o żelowej konsystencji. Wykończenie na ustach jest ładnie lśniące, ale nie posiada drobinek. Pomadka nie ma pełnego krycia i naprawdę dobrze usta nawilża. Mam odcień 009 Burnt Rose, który jest ładnym dość intensywnym odcieniem różu, niezbyt ciemnym. Ładnie prezentuje się na ustach. Choć trwałość jest średnia , lubię tą kredkę do codziennego użytku "na szybko". Pachnie słodko, jakby ciasteczkowo. Warto wiedzieć, że jest wykręcana i nie trzeba jej ostrzyć. Cena bez promocji 29,99 zł

szminka, pomadka, konturówka
Od lewej: Lovely, REV 10, REV 01, L'Oreal 304, L'Oreal 301, Astor 009
I to już wszystkie moje rekomendacje, ale za to same hity, którym używam do dawna i ciągle do nich wracam.
A co wy planujecie kupić na wielkiej promocji w Rossmannie? Macie listę zakupów czy idziecie na żywioł?  Stawiacie na sprawdzone produkty czy eksperymentujecie? I przede wszystkim  co wy polecacie na pierwszy tydzień  -49%? Chętnie poczytam.
Miłego wieczoru
Ewa

wtorek, 27 września 2016

SPA dla włosów - mój wieczór z Biovax

Witajcie,
Ze względu na to iż w ubiegłym tygodniu, zdecydowałam się na odświeżenie fryzury (pierwszy raz mam całe włosy farbowane i efekt bardzo mi się podoba, wcześniej tylko część pasem była rozjaśniona), postanowiłam przywiązywać większą wagę do pielęgnacji moich włosów. Od (prawie) zawsze po myciu, używałam odżywki, czasem jakiegoś olejku, maski lub serum, ale raczej bardzo nieregularnie. Natomiast teraz , będę potrzebowała regeneracji i nawilżenia moich pasm , tym bardziej, że raz na jakiś czas myję włosy fioletowym szamponem, żeby ochłodzić kolor, co jednak nieco wysusza czuprynę.
Wczoraj wieczorem, zaczęła się akcja - regeneracja dla mojej fryzury, pierwszy raz od farbowania i postawiłam na szampon, maseczkę oraz oleokrem od Biovax z serii  Pearl.

Szampon maseczka oleokrem

Oleokrem ( pokazywałam go tutaj )stosuję już od 2 tygodni po każdym myciu włosów, natomiast szamponu i maski używałam pierwszy raz. Jakie są moje wrażenia i jak na te kosmetyki zareagowały moje włosy?
Szampon maseczka oleokrem

Intensywnie regenerujący szampon Kolagen & Perły Biovax Pearl
Szampon znajduje się w eleganckiej, miękkiej tubie , z której bardzo łatwo można wydobyć kosmetyk. Konsystencja produktu jest gęsta, kolor perłowy  z drobinkami , a zapach  całej serii jest bardzo specyficzny i trudny do opisania,coś jakby zapach perfum, mi się podoba , ale nie każdemu będzie odpowiadał. Szampon jest bardzo wydajny, ponieważ dobrze się pieni   na  całe mycie, wystarczy go naprawdę niewiele. Włosy po jego użyciu są dobrze oczyszczone, jest również bardzo łagodny dla skóry głowy, ponieważ nie zawiera SLS. Opakowanie zawiera 200 ml  i kosztuje bez promocji 19,90 zł/
Tak wygląda pełny skład
szampon
Krok drugi...
Intensywnie regenerująca maseczka do włosów Kolagen & Perły Biovax Pearl
Mały, uroczy , plastikowy słoiczek kryje w sobie gęstą maskę , którą należy nakładać na włosy  i skórę głowy na 15 minut co 3 - 5 dni. Kosmetyk nie ścieka z włosów, przyjemnie się aplikuje. Po użyciu włosy są lekkie, miękkie, puszyste, gładkie i  łatwo się rozczesują. Maseczka naprawdę daje radę. Jedyne "ale" mam do wydajności , opakowanie zawiera 125 ml , a ja mam wrażenie że po jednym użyciu, zostało  tylko nieco ponad pół słoiczka. Cena  ok 19 zł bez promocji.
Warto zwrócić uwagę na skład. Główne składniki czyli kolagen i perły są wysoko, ponadto gliceryna, olej ze słodkich migdałów  i  ekstrakt z lawsonii bezbronnej (henny).
Skład
maseczka

I na koniec...
Odżywczy oleokrem do włosów Oleje Dalekowschodnie Tsubaki i Perilla Biovax Pearl
Oleokrem to bardzo dziwny kosmetyk... W pięknej tubce ,znajdziemy krem bez spłukiwania, który działa zupełnie inaczej niż inne specyfiki do włosów bez spłukiwania, gdyż nie dociąża, nie przeciąża i nie sprawia, że włosy stają się lekko oblepione. Ten krem jest tak lekki i delikatny, a nawilżenie i wygładzenie jest na włosach wyczuwalne. Jego zadaniem jest uzupełnianie działania odżywki lub maski a nie zastąpienie jej. Można go używać na suche lub mokre włosy. Ja częściej korzystam z drugiej opcji.  Kosmetyk jest także bardzo wydajny. W składzie lekkie silikony, gliceryna,  deklarowane oleje, pantenol oraz proteiny perłowe. Tubka ma 125 ml i kosztuje ok. 19 zł.
Skład
oleokrem

Po takim SPA, moje włosy są w dobrym stanie: miękkie, gładkie, lśniące i lekkie. Skóra głowy nie została podrażniona, i zbyt wiele włosów nie zostało pod prysznicem, a na mojej głowie. Myślę, że będę dalej używać różnych serii Biovax bo służą moim włosom, mają ciekawe składy, a ich cena nie jest zbyt wygórowana  i w promocji można kupić szampon i maskę już za 9,99 zł , a oleokrem za 14,99 zł. ( teraz w Rossmannie jest taka promocja).
A jakie wy polecacie kosmetyki  regenerujące po farbowaniu włosów? Wolicie profesjonalne  kosmetyki fryzjerskie, drogeryjne a może naturalne? Proszę o rady jak jeszcze mogę zadbać o włosy po farbowaniu.
Miłego wieczoru
Ewa


poniedziałek, 26 września 2016

Co znajduje się w mojej szafce nocnej? - kosmetycznie. ( Nivea, Sylveco, Evree, Krynickie SPA)

Witam wszystkich,
Za oknem coraz zimniej, coraz bardziej jesiennie, pojawiają się już kolorowe liście. Nigdy nie lubiłam tej pory roku i chyba już nie polubię.  Senna atmosfera, coraz krótsze dni, zalet po prostu nie widzę. Ale żeby nawet mimo takiej aury, nie zapominam o pielęgnacji. Kosmetyki, które towarzyszą mi codziennie przed snem, trzymam w nocnej szafce. Wciągu roku zmienia się jej zawartość, gdyż  w sezonie jesienno-zimowym np.   krem do rąk wybieram bardziej treściwy.
Obecnie moja szufladka zawiera 5 produktów, które pokrótce przedstawię i większość naprawdę jest warta uwagi.

Coś do stóp...
Regenerujący krem do stóp MaxRepair Evree.
To już moje czwarte opakowanie i absolutny hit. Krem już na drugim miejscu w składzie ma mocznik, na trzecim glicerynę i naprawdę genialnie nawilża i zmiękcza skórę stóp.Dzięki zawartości olejku lawendowego niesamowicie odświeża i relaksująco pachnie. ( Jak już pewnie zauważyłyście u mnie wszystko musi ładnie pachnieć:)), Dzięki gęstej konsystencji jest bardzo wydajny. Opakowanie zawiera 75 ml i kosztuje ok. 10 zł
Pełny skład tutaj
Coś do rąk...
Serum borowinowe do rąk Krynickie SPA.
To serum jest w zasadzie gęstym kremem do rąk. Trochę przypadkowo znalazło się w moim posiadaniu, gdyż podczas wakacji w Krynicy potrzebowałam czegokolwiek do rąk. Ładnie pachnie, chroni dłonie, jednak myślę że podczas mrozów nie da rady. Ot taki zwykły krem do rąk. Zużyję, nie wrócę, gdyż nie działa tak dobrze jak mój ulubiony Krem do rąk InstantHelp Evree, a poza tym i tak już nie mam do tej lokalnej marki dostępu. Opakowanie zawiera 100 ml serum i kosztowało ok 10 zł.
Skład serum

Coś do paznokci...
Regenerujące serum do paznokci MaxRepair Evree.
I znów Evree! Ostatnio sporo ich u mnie  i naprawdę jestem zadowolona. To serum ma bardzo wygodne opakowanie z pędzelkiem, dzięki czemu łatwo aplikuje się na paznokcie. Poza tym pieknie pachnie i jest niezastąpione po ściągnięciu hybryd. Następnego dnia pazurki są lśniące i wyglądają zdrowo. Pojemność 8 ml , cena ok. 15 zł.

Coś do ust...
Pure&natural Milk&Honey Nivea
Bardzo, bardzo lubię. Głównym składnikiem tej pomadki jest olejek rycynowy, co mi bardzo odpowiada. To już moje drugie opakowanie, gdyż uwielbiam ten otulający zapach mleka i miodu, a sama pomadka nie jest zbyt tłusta tylko przyjemnie nawilża o klei się na ustach.  4,8 g w cenie ok. 10 zł.

Odżywcza pomadka z peelingiem Sylveco
Świetny peeling do ust z bardzo naturalnym składem. Kiedy mam ochotę na suchsze, matowe szminki, ratuje wygląd moich ust. Używam do 2 do 3 razy w tygodniu, gdyż używany codziennie był zbyt ostry i usta były podrażnione. Forma pomadki sprawia, że peeling jest bardzo wygodny w użyciu. Cena ok. 8 zł
Skład

To już wszystko, to te kosmetyki mam pod ręką zawsze przed snem. Jak  widzicie, większość jest przemyślana, chociaż czasem zdarzy się coś przypadkowego. A wy też trzymacie jakieś wybrane kosmetyki koło łóżka? Czy też wasz rytuał pielęgnacyjny kończy się w łazience? Piszcie koniecznie chętnie poczytam.
Miłego wieczoru
Ewa

piątek, 23 września 2016

Zostałam testerką Mydlarni u Franciszka! - czyli mój wieczór z Savon Noir A l'Eucalyptus i rękawicą Kessa l'Orient

Kiedy jakiś czas temu na swojej stronie na Facebooku, Mydlarnia u Franciszka ogłosiła konkurs na testerki swoich produktów, postanowiłam się zgłosić. Nie wiązałam jednak wielkich nadziei z tym wydarzeniem, gdyż niezwykle rzadko udaje mi się cokolwiek wygrać. Zadaniem konkursowym było wysłanie maila, w którym należało napisać coś o sobie i dlaczego chce się zostać testerką. Napisałam, wysłałam i jaka była moja radość, kiedy dostałam maila, że zostałam wybrana! Niedługo później otrzymałam paczkę, którą chcę dziś wam pokazać i opowiedzieć bardzo relaksującym zabiegu na ciało, który można wykonać dzięki zawartości tej nie zwykle miłej przesyłki.
Oto zawartość paczki:
Do testów otrzymałam Savon Noir marki l'Orient w wersji eukaliptusowej, rękawicę Kessa, a uroczym dodatkiem była płócienna torba na zakupy z logo Mydlarni u Franciszka. 

Czym jest w ogóle Savon Noir? Jest to tradycyjne, naturalne mydło produkowane z wody i miażdżonych oliwek, stosowane w Hammamach od wieków. Ma wiele zastosowań: można je stosować na twarz( dobrze oczyszcza i działa jak peeling enzymatyczny) lub na ciało do zabiegu z użyciem rękawicy Kessa. Wśród właściwości Savon Noir warto wymienić: dotlenienie i nawilżenie, usuwanie toksyn, wygładzanie skóry i rozpuszczanie martwego naskórka. Ogólnie czarne mydło na naprawdę wiele zadań, a jak  jest z nim naprawdę?
Miałam już  styczność z tego typu kosmetykiem, zarówno z Mydlarni u Franciszka, jak i z innych marek. Jakie są moje spostrzeżenia? Działanie zawsze na plus, ale czarne mydło, czarnemu mydłu nierówne... Różniły się wszystkim: zapachem, konsystencją, kolorem. Jedne było tak słabo przefiltrowane, że zawierało jeszcze cząstki oliwek, śmierdziało  nieziemsko, a konsystencja była tak ciągnąca, że aplikacja była nie lada wyzwaniem, drugie było bardzo zbite, zapach obojętny, A jak na tym tle wypada mydełko Mydlarni u Franciszka?

Savon NoirA l'Eucalyptus l'Orient 
Bardzo się ucieszyłam, że dostałam tą wersję, gdyż jest przeznaczona do cery takiej jak moja: problematycznej tłustej i mieszanej, trochę się tylko obawiałam zapachu, (wiadomo zapach eukaliptusa często jest ciężki i drażniący), ale zupełnie niepotrzebnie. Ten aromat jest bardzo pobudzający, świeży  i dodaje energii. Konsystencja mydła jest dość rzadka, klarowna, jednolita, lekko ciągnąca, ale bardzo łatwo i równo się nakłada na ciało. Kolor  kosmetyku jest bursztynowy, półprzeźroczysty. Opakowanie zawiera 100g ,a jego cena wynosi 28 zł. Opakowanie jest ładne i praktyczne - plastikowy słoiczek z aluminiową zakrętką. Dostępne są również inne wersje savon noir - zwykła bez dodatków, różana i neroli ( którą kiedyś miałam i też była bardzo dobra).
Tak prezentuje się skład:

Przy pomocy tego wspaniałego mydełka i rękawicy Kessa, zrobiłam sobie prawdziwe domowe SPA.
Najpierw nałożyłam na skórę twarzy i delikatnie masowałam przez  ok. minutę, następnie spłukując.
Savon noir zadziałało jak peeling enzymatyczny, buzia była oczyszczona, pory lekko zwężone, drobne wypryski zaczęły się goić. (Trzeba tylko uważać, żeby mydełko nie dostało się do oczu, bo szczypie)
Kolejnym etapem był zabieg na ciało. Po umyciu skóry nałożyłam na 10 min czarne mydło ( w tym samym czasie można np. nałożyć maskę na włosy). Po upływie tego czasu wykonałam masaż rękawicą Kessa, zbierając nią resztki savon noir. Zapach eukaliptusa bardzo mnie zrelaksował, skóra była ujędrniona, bardzo przyjemna w dotyku. Po wyjściu spod prysznica. nałożyłam balsam i ...gotowe. Taki wieczór to na prawdę dla mnie najlepszy wypoczynek  i wyciszenie:)

Warto zwrócić także uwagę na samą rekąwicę Kessa z Mydlarni u Franciszka. Jest ona bardzo starannie wykonana: gumka dobrze wszyta, nie za sztywna, nie za luźna. Materiał jest nie za ostry i nie za miękki, peelinguje idealnie. Rękawica naprawdę rewelacyjnie współdziała z savon noir, ale sama też czyni cuda.
Cena: 23zł
Polecam ten zestaw każdemu, idealny relaks , połaczony z naturalną pielęgnacją twarzy i ciała. Cóż chcieć więcej:)
A wy znacie kosmetyki z Mydlarni u Franciszka? Często robicie tam zakupy? Co was tam urzekło najbardziej i czy lubicie takie wieczorne domowe SPA? Piszcie koniecznie:)
Miłego wieczoru 
Ewa



poniedziałek, 19 września 2016

Mój idealny duet do ust na co dzień - szminka Rouge Dior 753 Continental + konturówka Bobby Brown Rose

Od zawsze wolałam szminki od błyszczyków. Co prawda mam ich kilka, ale nieczęsto  ich używam. Przez kilka lat, pomadek używałam solo, ale od pewnego czasu nie wyobrażam sobie szminki bez konturówki.( poza kilkoma wyjątkami i  pomadką ochronną rzecz jasna:)).
Obecnie mam 4 takie zestawy: 2 stonowane, których używam raczej na co dzień lub do mocniejszego makijażu oka  i 2 z czerwieniami, których używam na większe wyjścia lub gdy tylko mam ochotę mocniej podkreślić usta.
Dzisiaj chciałam przedstawić zestaw numer 1 - szminkę Rouge Dior  w kolorze 753 Continental  i konturówkę Bobby Brown w  odcieniu Rose.
szminka konturówka
Zacznę od opisania koloru. Jest bardzo nieoczywisty: zgaszony, przybrudzony, coś pomiędzy różem, a czerwienią,  nie jest to jasny odcień. Ze względu na moją naturalną, dość ciemną barwę ust, rzadko wybieram  typowo nudziakowe pomadki, gdyż wyglądam w nich trupio. Dlatego na co dzień, ten kolor bardzo mi się podoba.
Tak wyglądają szminka i konturówka na mojej dłoni :
szminka konturówka
Po lewej: szminka Rouge Dior 753 Continental. Po prawej: konturówka Bobby Brown Rose
A tu duet na ustach:
szminka konturówka
Zdjęcie na ustach niestety nie oddaje głębi koloru, szminka na żywo jest nieco ciemniejsza.

Fotografie jednak dobrze pokazują, że pomadka i konturówka, mimo nietuzinkowego odcienia idealnie do siebie pasują.
szminka konturówka
Rouge Dior 753 Continental jest zamknięta w pięknym, plastikowym czarnym opakowaniu ze srebrnym zdobieniem oraz inicjałami CD na zakrętce. Opakowanie zawiera 3,5g produktu. Szminka jest bardzo  kremowa, a jej wykończenie  - satynowe. Trwałość oceniam jako bardzo dobrą, ale przy takiej kremowości wiadomo, pomadka będzie się z czasem wycierać i zjadać. Zapach, jakby fiołkowy, przypomina mi zapach jednej z serii szminek Astora sprzed kilku lat. Szminka nie wysusza, a wręcz nawilża usta. Cena: 131 -169zł. Kolor pochodzi z kolekcji Cosmopolite na sezon Fall 2015, więc odcień nie wszędzie może być dostępny, ale na widziałam go na stronie internetowej Douglasa.

Bobby Brown  Lip Pencil Rose - konturówka naprawdę doskonała! Czarna, minimalistyczna grafika Bobby Brown na kredce jest niezwykle elegancka. Sama konturówka idealnie  gładko sunie po ustach. Bardzo łatwo wyrysować nią perfekcyjny kształt, a trwałość jest po prostu rewelacyjna. Czego chcieć więcej? Jedynym, malutkim minusem może być cena: 95 zł

Tak więc, dla mnie to świetny duet do codziennego ( i nie tylko)  makijażu ust w niespotykanym, niejednoznacznym kolorze, dzięki  któremu czuję się wyjątkowo. 

A wy, w jakim makijażu ust czujecie się dobrze na co dzień? Lubicie takie kolory jak ten, czy też wolicie coś jaśniejszego? Piszcie koniecznie, jakie szminki i konturówki polecacie, chętnie poczytam i może dzięki wam spróbuję czegoś nowego.

Miłego wieczoru
Ewa



niedziela, 18 września 2016

Sensai Loose Powder (Translucent) - czy jest wart swojej ceny?

Bardzo długo szukałam pudru, który by spełniał wszystkie moje wymagania. Lista oczekiwań była naprawdę konkretna: utrwalenie makijażu, matowienie strefy T, a zarazem lekkie rozświetlenie cery, chciałam także aby puder był niewidoczny na twarzy, żeby nie bielił, żeby był  transparentny. Szczerze mówiąc straciłam już nadzieję że puder który posiada wszystkie te cechy, w ogóle istnieje, gdyż kosmetykom, których używałam w ostatnich latach zawsze czegoś brakowało: albo mat był zbyt płaski i zawsze zbyt krótkotrwały ( świeciłam się po max 4 godzinach), albo widoczna była pudrowość na twarzy, albo kolor pudru nie grał z kolorem podkładu lub go przyciemniał. Jednak jakiś czas temu, podczas zakupów, pani w Douglasie zaproponowała mi nałożenie na twarz pudru marki Sensai, której wtedy nie znałam i ... w końcu byłam zachwycona! Twarz aż do wieczora pozostała matowa, ale  w żadnym wypadku ten mat nie był płaski, buzia pięknie odbijała światło.

puder sypki

Tym sposobem, gdy tylko zobaczyłam, że puder który tak mi się podobał na mojej twarzy, jest w Douglasie w ofercie września w atrakcyjnej cenie, postanowiłam się w niego zaopatrzyć. Czy przy dłuższym  użytkowaniu jest tak samo dobry jak za pierwszym razem? Zaraz  o tym opowiem.
puder sypki

Najpierw trochę szczegółów technicznych: Sensai Loose Powder (Translucent) znajduje się w bardzo eleganckim i solidnym, plastikowym opakowaniu.Czarne wieczko ma wytłoczone drobne paski i napis SENSAI. Przezroczysty  słoiczek posiada wygodne sitko, dzięki któremu bardzo precyzyjne przesypuje się puder do wieczka, bez zbędnego pylenia i rozsypywania. W opakowaniu mamy także mięciutki puszek. Ja jednak używam go do zabezpieczenia sitka  przed rozsypywaniem kosmetyku, gdyż do aplikacji wolę używać pędzla Hakuro H55. Opakowanie zawiera  20g pudru. Cena: 199zł (ja w promocji zapłaciłam 149zł)
Powiedzmy sobie szczerze, że to w żadnym wypadku nie jest tani kosmetyk. Czy w takim razie jest wart swojej ceny ? Czy moje pierwsze wrażenie okazało się trafne i czy to ten jedyny -  puder idealny?

Odpowiedź na każde z tych pytań brzmi TAK! To mój absolutny ideał!  Mimo, że puder w opakowaniu jest bardzo jasny z żółtymi, nie bieli. Aplikacja jest bardzo przyjemna, gdyż kosmetyk bardzo delikatnie pachnie kwiatami. Poza tym pylenie jak na puder sypki jest naprawdę niewielkie, a trochę się tego obawiałam  gdyż zazwyczaj używałam pudrów prasowanych.Na twarzy wygląda pięknie, jest niesamowicie jedwabisty. Utrwalam nim zarówno krem BB jak i korektor pod oczami. Sensai Loose Powder (Translucent) na twarzy jest niewidoczny, mi na razie nie udało się z nim przesadzić:) Skóra jest rozświetlona, a puder naprawdę na długo matuje: to pierwszy puder, który muszę delikatnie poprawić na nosie dopiero  po ok 9 godzinach. Ponadto bardzo ładnie ukrywa rozszerzone pory. Jednym słowem : rewelacja!

Warto zwrócić także uwagę na skład tego kosmetyku.
puder sypki
Niektórym osobom, może nie odpowiadać talk i silikony w składzie. Mnie one krzywdy nie wyrządziły. Natomiast puder ma też właściwości pielęgnacyjne  dzięki zawartości m in. skwalanu, jedwabiu  i ekstraktu z ryżu.

Podsumowując, bardzo polecam ten puder praktycznie do każdego rodzaju cery. Dostosuje się do każdej karnacji, myślę, że suchej cery nie przesuszy, cerę tłustą  i mieszaną na długo zmatowi. Efekt jaki  daje Sensai Loose Powder (Translucent) jest bardzo pożądany : świetlisty, jedwabisty  i niesamowicie naturalny. Dla mnie ideał i uważam, że wy też się nie rozczarujecie. Mimo iż do najtańszych nie należy, jest absolutnie wart każdej złotówki, jest również kosmetykiem  bardzo wydajnym a jego działanie jest fantastyczne. Szczerze polecam.

Jakie są  wasze ulubione pudry? Wybieracie sypkie czy prasowanie? Matujące  czy rozświetlające? Chętnie  poczytam  o waszych spostrzeżeniami w komentarzach.

Miłego wieczoru
Ewa


piątek, 16 września 2016

Udany powrót - tusz do rzęs Max Factor 2000 Calorie Dramatic Volume

Kiedy 3 lata temu, dzięki jakiejś bardzo kuszącej promocji,  w mojej kosmetyczce znalazł się tusz do rzęs 2000 Calorie od Max Factor, byłam nim zachwycona. Jednak moja dusza odkrywcy nowych kosmetyków sprawiła że, gdy ten tusz się skończył, sięgnęłam po kolejną nowość na rynku, zapamiętując jedynie, że 2000 Calorie był dobry.
2 tygodnie temu,  kiedy stwierdziłam że nie mam ochoty się dłużej męczyć z Volume Million Lashes So Couture, który mimo ładnego efektu, rozmazywał mi się w ciągu dnia, otworzyłam opakowanie ,które czekało na mnie od wiosennej promocji w Rossmannie. I na nowo jestem absolutnie zachwycona!
tusz do rzęs


Ja używam klasycznej wersji Dramatic Volume. Tusz ma proste opakowanie, które dzięki połączeniu czerni i złota jest bardzo  eleganckie. Jego pojemność to 9 ml. Cena ok 30 zł bez promocji.
tusz do rzęs

Szczoteczka tuszu ma bardzo wygodny kształt i jest wykonana z włosków, nie jest ani za duża ani za mała, łatwo się nią operuje. Dzięki temu, że się zwęża na końcu , można precyzyjnie wytuszować rzęsy w kącikach oka. Sam tusz ma idealną konsystencję, wyjątkowo intensywny odcień czerni i całkiem przyjemny zapach. 

Moje rzęsy bez tuszu
2 warstwy tuszu  Max Factor 2000 Calorie
Po użyciu 2000 Calorie rzęsy są wyczesane, wydłużone, pogrubione i naprawdę czarne. ( mam nadzieję że zdjęcia to ukazują:)). Tusz także całkiem nieźle podkręca rzęsy , co jest dla mnie istotne gdyż moje rzęsy od zawsze rosną w dół. Najważniejszą zaletą kosmetyku jest dla mnie to, że mimo iż nie jest wodoodporny jest naprawdę bardzo trwały, nie odbija się i nie rozmazuje, a moje oczy naprawdę bardzo łzawią i większość tuszy sobie z tym problemem nie radzi. Ponadto mimo trwałości maskarę łatwo się zmywa płynem micelarnym, a 2000 Calorie nie podrażnia moich wrażliwych oczu.
Tak więc naprawdę z czystym sercem mogę ten tusz do rzęs  polecić i na pewno będę do niego regularnie wracać. A jakie wy polecacie maskary dla osób z wrażliwymi i łzawiącymi oczami? Chętnie poczytam w komentarzach:)
Miłego wieczoru
Ewa





czwartek, 15 września 2016

Koreańskie maseczki całonocne: Lioele, Holika Holika, Skin79 - moja opinia

Witam wszystkich!
O koreańskich maseczkach całonocnych pierwszy raz przeczytałam  w książce Charlotte Cho "Sekrety urody Koreanek".  Bardzo zainteresował mnie ten typ maseczki, ponieważ często zapominam o tych "standardowych" lub jestem zmęczona i  nie chce mi się czekać tych np. 20 minut aż ta standardowa zadziała. Natomiast wizja maseczki o konsystencji żelu , którą nakładamy zamiast kremu na noc 2 razy w tygodniu  a  jej zadaniem jest działanie podczas snu była niezwykle kusząca.
Obecnie posiadam trzy maseczki tego typu: Waterdrop Sleeping Pack firmy Lioele, Honey Sleeping Pack Blueberry z Holika Holika oraz Rose Waterfull Mask marki Skin79.
Sleeping Pack



Od razy przyznam się, że wszystkie bardzo lubię i nie potrafię wybrać najlepszej, mimo iż każda ma nieco inne działanie.

Na pierwszy ogień:
maseczka całonocna

Waterdrop Sleeping Pack Lioele
Maseczka   zawiera wyciągi z alpejskich roślin (ekstrakt z portulaki pospolitej, wyciąg z arniki górskiej i krwawnika pospolitego). Jej zadaniem jest nawilżenie oraz regeneracja skóry twarzy.

Tak wygląda skład kosmetyku wg strony myasia.pl ( skład był ten na kartoniku który wyrzuciłam):

Water, Butenglycol, Cycolpentasiloxane, Cycolohexasilicone, Glycerin, Portulac Oleracea Extract, Cetyl PEG/PPG-10/1 Dimethicone, Sodium Chloride, Dimethicone Crosspolymer, Arnica Montana Flower Extract, Archillea Millefolium Extract, Gentiana Lutea Root Extract, Artemisia Asinthium Extract, Sodium Polystyrene Sulfonate, Sorghum Bicolor Stalk Juice, Hyaluronic Acid, My Asia Beauty, CI 42090, Fragrance, Methylparaben, Propylparaben, Phenoxyethanol, Disodium EDTA

Moim zdaniem maseczka świetnie nawilża, odświeża oraz chłodzi skórę, gdyż po wmasowaniu wytrąca kropelki wody. Rano  twarz  wygląda bardzo ładnie i jest wypoczęta.  Kosmetyk posiada konsystencję lekkiego żelu  oraz bardzo relaksujący świeży zapach , którego  jednak nie jestem w stanie dokładnie opisać. Opakowanie zawiera 120ml produktu i kosztuje ok. 50 zł.
maseczka całonocna
Maseczka Wterdrop  Lioele na dłoni
Kolejną maseczką całonocną w moich zbiorach jest:
maseczka całonocna

Honey Sleeping Pack Bluberry Holika Holika.
Ten przeuroczy słoiczek w kształcie  ula, kryje w sobie .. miód! Takie dokładnie można mieć skojarzenia, gdyż  kolor i konsystencja tej maseczki dokładnie tak wygląda ( ale na szczęście się nie klei:)). Zapach natomiast jest miodowo - jagodowy - naprawdę piękny.
Wersja Blueberry, którą ja posiadam jest przeznaczona do cery tłustej , mieszanej i trądzikowej, gdyż wyciąg z jagód przyspiesza gojenie wyprysków. Miód , który jest głównym składnikiem  kosmetyku  ma naszą skórę nawilżyć a ponadto zmniejszyć pory, złuszczać   i regulować wydzielanie sebum. Naprawdę dużo tu obietnic producenta, ale głębokie nawilżenie i szybsze  gojenie zmian  faktycznie zauważyłam.

Tak prezentuje się skład wg myasia.pl

Water, Honey Extract, Vaccinium Angustifolium (Blueberry) Fruit Extract, Glycerin, Dimethicone, Glycereth-26, Arginine, Hydrogenated Castor Oil Isostearate, Carbomer, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Phenoxyethanol, Ethanol, Methylparaben, PEG-90M, Caramel, My Asia Beauty, PEG-2M, Hydrogenated Lecithin, Sucrose Distearate, Dipotassium Glycyrrhizate, Fragrance, CI 15985, Disodium EDTA, Dipropylene Glycol, Portulaca Oleracea Extract, CI 17200

Słoiczek zawiera 90 ml maseczki i kosztuje ok 46 zł.

maseczka całonocna
Honey Sleeping Pack Blueberry na dłoni
Na deser:
maseczka całonocna

Rose Waterfull Mask Skin79
W  eleganckim słoiczku z matowego szkła znajdujemy różową galaretkę o pięknym różanym zapachu ( w żadnym wypadku nie przytłaczającym!). Do maseczki dołączona jest  plastikowa szpatułka, którą możemy higieniczne nabrać kosmetyk z opakowania. Rose Waterfull ma relaksować, nawilżać,  delikatnie złuszczać, koić,działać antyseptycznie. Zawiera  wodę różaną oraz delikatne kwasy AHA. W moim odczuciu naprawdę dobrze działa  a nawilżenie oraz ukojenie jest naprawdę zauważalne. Poza tym uwielbiam różany zapach:)

Oto skład :

maseczka całonocna












Opakowanie zawiera 75 ml maseczki, a jej cena to ok.60 zł.
maseczka całonocna
Rose Waterfull Mask  na dłoni
Podsumowując, ja jestem zwolenniczką całonocnych maseczek. Są idealnym rozwiązaniem dla osób, którym nie chce się używać tradycyjnych maseczek, dla tych którzy często nie mają na to czasu. Ponadto warto zwrócić uwagę że poza fantastycznym działaniem, również pięknie relaksująco pachną (przynajmniej te które  ja posiadam).  Pewnie to nie będą produkty dla wszystkich gdyż  w składzie zawierają glicerynę, silikony i glikol propylenowy, natomiast mi krzywdy nie zrobiły a moja cera jest kapryśna. Warto też zauważyć, że  na szczęście nie brudzą pościeli. (ważna informacją dla tych którzy się tego obawiają:)).
Proszę piszcie czy wy miałyście styczność z tego typu maseczkami, jak wam się sprawdziły i które polecacie.
Miłego wieczoru 
Ewa

środa, 14 września 2016

Lip Smacker Chupa Chups Cola - dobry balsam do ust czy tylko gadżet?

Witam wszystkich!
We wczorajszym poście z zakupami kosmetycznymi link tutaj wspomniałam o  małej, niepozornej kuleczce, która wylądowała w moim zakupowym koszyku przypadkiem, gdyż zauroczyło mnie opakowanie nawiązujące do mojego ulubionego lizaka. Prawdę mówiąc na tle zakupów drobiazg ten jest prawie niewidoczny. Dzisiaj chciałam przedstawić bliżej Lip Smacker Chupa Chups Cola, który okazał się bardzo fajnym  balsamem  do ust.

Lip Smackery Chupa Chups są ostatnio dostępne w Biedronce w cenie 7,99zł. Oprócz smaku/zapachu  cola, który ja wybrałam, były jeszcze do wyboru 3 inne ( m. in. truskawka).  Opakowanie jest naprawdę urocze  i przykuwa uwagę, Forma balsamu w kształcie kulki nawiązuje nieco do jajeczka EOS. Opakowanie zawiera 7 g Lip Smackera  i należy  go zużyć w ciągu 2 lat od otwarcia.
Po odkręceniu  balsamu naszym oczom ukazuje się   czerwona kulka,  która łatwo aplikuje kosmetyk na usta. Na chwilę obecną nie ma potrzeby aplikacji  palcem, natomiast nie wiem jak to będzie wyglądało przy większym zużyciu Lip Smackera.

Właściwościami, które odróżniają Lip Smackera od innych balsamów do ust poza uroczym opakowaniem  mają być zapach i smak lizaka Chupa Chups o smaku cola i tu  trzeba przyznać że faktycznie mamy tu do czynienia z takimi. Zapach jest identyczny, a smak -słodki, może nie tak dobry jak lizak ale przyjemny.
A jak jest nawilżeniem czyli głównym zadaniem kosmetyku? Uważam że tu radzi sobie bardzo dobrze. Usta są nawilżone, natłuszczone, nie lepią się. Balsam nadaje delikatny  kolor, co może być jego dodatkowym atutem.

Tu prezentuję skład Lip Smackera:

Fanki naturalnej pielęgnacji mogą być zawiedzione, gdyż w składzie znajdziemy parafinę, natomiast dla mnie  w pielęgnacji ust to nie problem.
Podsumowując naprawdę polecam ten ciekawy balsamik do ust ,zarówno ze względu na jego właściwości pielęgnacyjne jak i pozostałe jego zalety estetyczno - zapachowe.  Lip Smacker idealny dla fanek popularnego lizaka, ale ta jego wersja przynajmniej nie tuczy:)
A jakie wy polecacie balsamy do ust? Typowe drogeryjne czy też naturalne? Piszcie w komentarzach.
Miłego wieczoru
Ewa



wtorek, 13 września 2016

Zakupy kosmetyczne

Raz na jakiś czas, średnio raz w miesiącu, nadchodzi dzień, kiedy kończą się kosmetyki codziennego użytku i można bezkarnie iść na zakupy do Rossmanna i Biedronki  uzupełnić braki. Oczywiście zawsze należy zachować rozsądek,  zrobić listę zakupów i sztywno się jej trzymać. Tylko  ja nie wiem jak to się dzieje,  że znów po kolejnych, małych zakupach pierwszej potrzeby jestem bogatsza o kilka nowości, które niekoniecznie były mi na już potrzebne:)
Tak więc bez zbędnych tłumaczeń chciałam przedstawić moje  nie tak bardzo  podstawowe zakupy kosmetyczne. Postawiłam głównie na produkty z Biedronki i Rossmanna gdyż  do tych sklepów mam najbliżej oraz jeden produkt z lokalnego sklepu z kosmetykami naturalnymi. Oto one:
Adidas, Biovax, Fuss Wohl, Isana, Lip Smacker, Make Me Bio
Moje zakupy kosmetyczne
Na pierwszy ogień krem pod oczy z ogórkiem marki Make Me Bio.  Obecnie uważam że to najlepszy krem pod oczy jakiego używałam w ostatnim czasie.  Dobrze nawilża, idealny pod makijaż. Cena: 39zł.
Mydła w płynie Isana mają same zalety: śliczne zapachy (oszalałam na punkcie pomarańczy  i mango!), niską cenę oraz nie wysuszają moich dłoni.
Cena w promocji: 2,79 zł
Antyperspirant  Adidas - dla mnie nie ma lepszego, towarzyszy  mi  od ponad roku, odkąd go odkryłam. Wybieram wersję 6 w 1 lub z jasnoróżową zakrętką. Cena; 10,19 zł
 Plasterki na obtarcia pięt to po prostu must have w każdej torebce. Zawsze mam plastry tego typu przy sobie i nie raz mnie uratowały. Wcześniej używałam tych  z Compeed i Salvequick. Fusswohl u mnie po raz pierwszy i mam nadzieję że też się sprawdzą. Tym bardziej że ich cena jest dużo bardziej zachęcająca 4,99zł za 5 sztuk.
Chusteczki do twarzy Tami są idealne do zmywania maseczek: łagodne dla skóry i nie targają się.Cena:4,49zł.
Ta mała niepozorna kuleczka pod chusteczkami Tami  to Lip Smacker Chupa Chups Cola. Po prostu musiałam  go kupić. Naprawdę smakuje i pachnie jak mój ulubiony lizak z dzieciństwa.  Balsamów do ust nigdy dość. Cena: 7,99 zł.
Ostatni kosmetyk był nieplanowany, ale bardzo mnie zaciekawił. Mowa tu o oleo kremie marki Biovax. Wybrałam  wersję z perłą i olejami Dalekiego Wschodu. Jeszcze nie używałam tego kremu, ale zapowiada się ciekawie, a ja liczę na nawilżenie i wygładzenie moich włosów. Cena:18,99zł.
To już  wszystko. Prawie udało  mi się kupić tylko to co mi było potrzebne:) A co ląduje w waszych koszykach podczas kosmetycznych zakupów? Wybieracie waszych pewniaków  czy eksperymentujecie? Jestem bardzo ciekawa...   Chętnie przeczytam o tym w komentarzach,
Miłego wieczoru
Ewa